Forum www.agneebook.fora.pl Strona Główna www.agneebook.fora.pl
Forum dotyczące twórczości literackiej
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Aga" rozdział 4 "A po burzy wchodzi słońce

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.agneebook.fora.pl Strona Główna -> Książki własne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Agne
Administrator



Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Ona

PostWysłany: Pon 10:24, 15 Lut 2010    Temat postu: "Aga" rozdział 4 "A po burzy wchodzi słońce

Rozdział 4
„ A po burzy, wschodzi słońce ”

Rano Agnieszka poszła do domu, otwierając po cichu drzwi. Czuła się jak jakiś pospolity złodziej, a przecież chciała tylko wejść do mieszkania. „To wszystko przez powrót ojca” pomyślała poirytowana. W końcu udało się jej niemal bezgłośnie otworzyć drzwi, weszła do środka i przez chwilę nasłuchiwała, wydawało się jej, że nikogo nie ma w domu. Z ulgą zamknęła drzwi i poszła do swojego pokoju. Szybko spakowała książki, potrzebne jej na dzisiejszy i dwa kolejne dni do szkoły, a następnie do reklamówki wrzuciła trochę ubrań i swoją kosmetyczkę. Nie miała zamiaru zbyt szybko wrócić do domu, niech mama się trochę pomartwi, zasłużyła sobie na to. Dwadzieścia minut później była już spakowana, wyszła ze swojego pokoju do kuchni, chcąc zrobić sobie śniadanie.
- Więc jednak wróciłaś - stwierdziła jej mama, gdy dziewczyna przekroczyła próg kuchni. Pani Renata, miała duże sińce pod zapuchniętymi od płaczu oczami. Przez chwilę Agnieszce zrobiło się jej żal, ale szybko przypomniała sobie, że teraz ta kobieta też jest jej wrogiem. Niech ją pocieszy ten obcy facet, którego tak szybko przyjęła z powrotem do ich wspólnego mieszkania.
- Nie ignoruj mnie - poprosiła szeptem pani Borczyńska.
Agnieszka, nawet na nią nie spojrzała. Skończyła robić sobie śniadanie i bez słowa opuściła kuchnię. Dwadzieścia minut później kobieta usłyszała trzaśnięcie wyjściowych drzwi, ukryła twarz w dłoniach i zaszlochała.

Michał czekał przed szkołą na Pawła, w końcu przyjaciel się pojawił.
- Masz? - spytał go od razu.
- Nie - rzekł chłopak, a po chwili dodał jeszcze: - Przyjdą dziś po naszych lekcjach to sam sobie kupisz. Ja już nie chcę mieć z tym nic wspólnego. Ty też powinieneś przestać brać.
- Oj, daj spokój, przecież mi to nie zaszkodzi - stwierdził Michał.
- To się źle skończy. Pamiętaj, że cię ostrzegałem - powiedział Paweł, wchodząc do szkolnego budynku.

Godziny lekcyjne zdawały się Agnieszce wlec w nieskończoność, nie mogła się już doczekać ostatniego dzwonka, nie była w stanie się skupić na słowach nauczycieli. Michał obiecał jej, że przyjdzie po nią i razem pójdą do niego. Dziewczyna nie mogła przestać myśleć o sowich rodzicach, w tej chwili jej serce było przepełnione czystą nienawiścią do nich.
- Aga, co ci jest? - zapytała szeptem Ola.
- Nic - rzuciła, krótko w odpowiedzi.
Przyjaciółka spojrzała na nią uważnie, ale dziewczyna zignorowała ją, udając zajętą robieniem notatek. Będzie musiała później pożyczyć od niej zeszyty i uzupełnić zaległości, ale na razie nie miała ochoty rozmawiać z nią o swoich problemach. Zresztą to na pewno nie był temat, który można było omówić szeptem podczas lekcji znienawidzonej matematyki.
W końcu zadzwonił ten upragniony ostatni dzwonek:
- Wracasz do domu? - zapytała ją Ola.
- Nie idę do Michała, zostaję u niego na jakiś czas. Może wpadniecie do nas później z Pawłem? - zaproponowała Aga. Przyjaciółka uśmiechnęła się tajemniczo:
- Może przyjdziemy, ale lepiej na nas nie czkajcie - oznajmiła.
- Coś przed mną ukrywasz - stwierdziła Borczyńska.
- Nie będę zaprzeczać, ale nic nie powiem. Nie chcę zapeszyć - wyznała panna Jabłczyńska.

Sylwia obudziła Rafała, delikatnie całując go w usta. Chłopak powoli uniósł powieki i spojrzał na nią:
- Dzień dobry kochanie - przywitała go.
- Witaj perełko - wymamrotał, wciąż jeszcze senny. Do północy siedział przy niej wciąż zmieniając okłady, nie pamiętał o której zasnął. Dopiero po dłuższej chwili, zapytał ją:
- Jak się czujesz?
- Bardzo dobrze, nie mam już gorączki - powiedziała, posyłając mu słodki uśmiech.
Chłopak wstał z łóżka, podszedł do biurka i wyciągnął z szuflady, dwie białe duże koperty, jedną z nich podał swojej ukochanej, mówiąc:
- Cieszę się, że wyzdrowiałaś, na wszelki wypadek, pójdziemy dziś do lekarza. Nie chciałbym żeby coś popsuło nam ten wyjazd.
Dziewczyna szybko otworzyła kopertę, znalazła w niej bilet na samolot do Grecji oraz ulotkę reklamową hotelu. Spojrzała na swojego chłopaka:
- Naprawdę tam lecimy? - spytała, chcąc się upewnić.
- Tak, spójrz na datę - poradził jej chłopak, a dziewczyna przybliżyła bilet do oczu.
- Mam się spakować w dwa dni! - wykrzyknęła zdumiona, patrząc na niego z mieszaniną zdziwienia i rozbawienia w oczach.
- No chyba, że nie chcesz lecieć - zażartował Rafał. Doskonale wiedział, że jego ukochana od dawna marzy o podróży do tego ciepłego kraju. Musiał się bardzo pilnować, żeby nie zdradzić jej, iż to dopiero połowa zaplanowanej niespodzianki.
- Musimy iść na zakupy - oznajmiła Sylwia.
- Oczywiście kochanie, ale poleżmy jeszcze chwilkę - poprosił Rafał, a w jego oczach pojawiły się wesołe iskierki.

Michał pocałował Agnieszkę w usta, a następnie zabrał jej plecak i reklamówkę.
- Ja to wezmę - oznajmił, nie zważając na jej protesty.
- Czy Marlena, już przyjechała? - spytała go dziewczyna.
- Nie, będzie dopiero tak koło siedemnastej - odparł, a w jego głosie słychać było zadowolenie. Znów będzie mógł spędzić trochę czasu sam na sam ze swoją ukochaną. Nie podobało mu się, że dziewczyna ucieka przed problemem, zamiast stawić mu czoło i porozmawiać szczerze z rodzicami. Nocowanie poza domem było tylko krótkotrwałym i niezbyt trafnym rozwiązaniem. Przecież nie będzie mogła do końca życia, spać w domach swoich przyjaciół. Na razie udzielał jej schronienia pod swoim dachem, nie miałby nic przeciwko nawet gdyby chciała zostać u niego na zawsze, ale na to było jeszcze za wcześnie. Miał nadzieję, że uda mu się ją namówić, na rozmowę z rodzicami, a zwłaszcza na wysłuchanie ojca. Jego rozmyślania przerwało jej pytanie:
- Misiu, a może wypilibyśmy jakieś wino?
Akurat mijali sklep spożywczo-monopolowy. Chłopak kiwnął głową na znak zgody, skoro dziewczyna miała ochotę, mógł się z nią napić, może wtedy łatwiej mu będzie ją przekonać, że ten jej bunt jest bezsensowny i nie prowadzi do niczego. Nie mógł jej namawiać, żeby wybaczyła ojcu, tę decyzję musi podjąć sama, ale nie będzie mogła tego zrobić jeśli nie zechce go wysłuchać.
- Masz jakieś swoje ulubione? - zapytał Michał.
- Ty jakieś wybierz - poprosiła, posyłając mu swój najpiękniejszy uśmiech.
Chłopak zniknął na kilka minut w sklepie, a ona czekała na niego, obserwując chmury leniwie płynące p niebie. Jedna z nich kształtem przypomniał jej małego wieloryba, a inna statek.
- Już jestem - rzekł chłopak, całując ją w policzek. Zarzucił sobie jej plecak na ramię, w jedną dłoń chwycił reklamówkę z ubraniami, a drugą objął ją w pasie.
Dwadzieścia minut później byli już w jego domu.
- Wezmę prysznic - powiedziała Aga
- Jak już się wykąpiesz, to otworzę wino i je wypijemy - zarządził Michał.
- Ok - zgodziła się dziewczyna, znikając za drzwiami łazienki.

Karolina już od dobrych dziesięciu minut stała pod drzwiami państwa Słowińskich, czekając aż przyjaciółka je wreszcie otworzy. Wiedziała, że Kasia jest w domu sama, przed chwilą minęła się na klatce z jej mamą, która poprosiła żeby dotrzymała towarzystwa jej córce. Kobieta nie chciała wychodzić, ale zdarzył się jakiś poważny wypadek, a w szpitalu w którym pracowała brakowało anestezjologów, więc wezwano ją do pomocy. Mama Kasi w ogóle nie musiała prosić jej o pomoc, Karolina i tak chciała właśnie odwiedzić przyjaciółkę. W końcu dziewczyna otworzyła drzwi.
- Cześć - powiedziała, mocno przytulając Kasię i całując ją w policzek.
Przyjaciółka po krótkiej chwili odsunęła się, nie powinna była pozwolić żeby ktokolwiek jej dotykał, nawet Karolina. Ciągle była brudna, nienawidziła własnego ciała. Rano przez ponad dwie godziny rozmawiała z policyjną panią psycholog. Ta pogawędką uspokoiła ją tylko na chwilę, kobieta przekonywała ją, że może wrócić do normalnego życia. Pójść do szkoły jak każdego dnia, wyjść z domu, zamiast zamykać się w swoim pokoju i skazywać na samotność. Wyraźnie też sugerowała, że jeszcze kiedyś zechce uprawiać seks i mieć dzieci z chłopakiem, którego pokocha, co zdaniem Kasi było z jej strony szczytem bezczelności. Nigdy już nie zechce żeby jakiś choćby najprzystojniejszy i najmilszy chłopak dotykał ją w intymne miejsca. Nie miała też zamiaru wiązać się z jakimkolwiek mężczyzną. Nie można budować mocnego związku na kłamstwie, a ona nie chciała już nigdy nikomu opowiadać o tym co ją spotkało.
Karolina przez dłuższą chwilę, milcząc obserwował przyjaciółkę pogrążoną w niewesołych myślach. Dziewczyna wciąż była blada, a jej oczy zdradzały, że płakała bez przerwy przez wiele godzin.
- Już zatrzymali Damiana - wyrzuciła w końcu z siebie panna Lewandowska. Kasia spojrzała na nią, ale nie powiedziała ani słowa. Po chwili odwróciła się i poszła do swojego pokoju. Karolina podążyła w ślad za nią, dziewczyna leżała na łóżku bijąc pięściami poduszki i zanosząc się głośnym szlochem. Przyjaciółka położyła się koło niej, głaszcząc ją po plecach i ramionach szeptała:
- Cichutko, on już cię nie skrzywdzi. Nie płacz, kochanie, proszę.
Kasia odsunęła się gwałtownie.
- Nie dotykaj mnie! Jestem brudna! - wykrzyknęła. Nagle wstała i pobiegła do łazienki. Niecałą minutę później Karolina usłyszała szum wody. Kasia brała kolejny prysznic. Chciała żeby krople wody spływające po jej ciele zmyły z niej brud, wstyd i upokorzenie. Wciąż zdawało się jej, że na skórze czuje jego zapach, co chwilę miała wrażenie, ze ten bydlak znów dotyka najintymniejszych miejsc. Nie mogła patrzeć na swoje nagie ciało, czuła do niego wstręt, brzydził ją ten widok, więc podczas każdej kąpieli zamykała oczy.

Sylwia ciągnęła Rafała do coraz to innego sklepu, po dwóch godzinach takiego biegania chłopak miał już dość, potrzebował dłuższej chwili odpoczynku.
- Zjedzmy coś - zaproponował wskazując jedną z pobliskich knajpek
- No dobrze - zgodziła się niechętnie Sylwia. Musiała sobie kupić jeszcze kilka rzeczy, a później zaciągnąć go do sklepu z męską odzieżą. Nie mogli też zapomnieć o sprawieniu sobie dwóch toreb podróżnych, te które posiadali ledwo się już trzymały i absolutnie nie nadawały się na ten wyjazd. Rafał z przyjemnością usiadł przy jednym z wolnych drewnianym stolików. Zamówił dla siebie zimne piwo, a dla niej colę oraz dwie podwójne porcje frytek i jedną mega margarithę.
- Ja tyle nie zjem - zaprotestowała dziewczyna.
- Nie masz innego wyjścia, albo nici z dalszych zakupów - oznajmił Rafała, starając się, nadać tonowi swojego głosu poważne brzemienia.
- Ach ty podły szantażysto! - wykrzyknęła rozbawiona Sylwia, która z łatwością przejrzała jego grę. Byli parą od dwóch lat, ale znali się już jakieś pięć, więc trudno by mu było ją nabrać. Mimo tego dziewczynie nawet prze myśl nie przeszło, że podczas pobytu w Grecji, czeka ją jeszcze jedna niespodzianka.

Michał ustawił wino na stole, w dużym pokoju z którego zwykle nie korzystał, podobnie jak i jego siostra, no chyba, że chcieli obejrzeć jakiś film w telewizji. Wyjął z barku dwa wysokie i smukłe kieliszki na cienkiej nóżce, oraz klika paczuszek ciasteczek. Ułożył po trochu z każdej z nich na dużym talerzyku, dziękując w duchu swojej siostrze, która była takim łakomczuchem i wciąż napełniała barek przeróżnymi słodyczami.
- Już jestem - powiedziała Aga siadając przy stole. Michał otworzył wino przy pomocy korkociągu i napełnił oba kieliszki, jeden podając dziewczynie.
- To za co pijemy? - spytała.
- Za nas - rzucił krótko.
Agnieszka przechyliła swój kieliszek, opróżniając go do połowy jednym łykiem. Michał obserwował ją zaskoczony, jeszcze nigdy nie widział, żeby jakaś dziewczyna piła w ten sposób. Był przyzwyczajony do kobiet, które popijały wino małymi łyczkami, przez co musiał długo czekać, żeby móc ponownie napełnić ich kieliszki.
- Dolej mi - poprosiła Aga. Chłopak przechylił butelkę, wypełniając ponownie kieliszek.
- Nie pij tak szybko, bo się upijesz - poradził jej, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. „Kto to może być?” zastanawiał się Michał, idąc otoczyć drzwi. Na Marlenę było jeszcze za wcześnie, a nie spodziewał się nikogo innego.
- Cześć, stary - przywitał go jeden z dwóch kolegów stojących w drzwiach.
- Wybacz, że nie zjawiliśmy się pod szkołą, dopiero teraz dostaliśmy towar - wyjaśnił mu ten drugi, nieco podnosząc głos.
- Mów ciszej, nie jestem sam – syknął Michał przez zaciśnięte zęby. Po chwili już spokojny zapytał ich: - Co macie?
- Groszki, herę i amfetaminę - wyliczył ten pierwszy. Jego towarzysz wyciągnął z plecaka kilka woreczków z białym bezwonnym proszkiem, oraz dwa woreczki wypełnione różnokolorowymi groszkami.
- Wezmę jedne groszki i dwie działki amfy - zdecydował Michał, wyciągając z kieszeni odpowiednią sumę.
- Interesy z tobą to czystą przyjemność - stwierdził ten drugi, podając mu wybrany towar, podczas gdy jego towarzysz chował już pieniądze do kieszeni. Michał zamknął, drzwi.
- Zaraz wrócę! - krzyknął Agnieszce, skręcając do swojego pokoju. Ukrył groszki w szufladzie swojego biurka, a dwa woreczki wypełnione bezwonnym proszkiem o gorzko-cierpkim smaku, wetknął do skrytki znajdującej się w jednej z szafek. Musiał mieć pewność, ze jego dziewczyna nie znajdzie tych torebek, on sam odkrył ten schowek przypadkiem, dlatego uznał, iż jest on wystarczająco bezpieczny. Szybko wrócił do pokoju, w którym czekała na niego ukochana.
- O, jesteś - zachichotała dziewczyna, widząc go. Chłopak spojrzał na niemal pustą butelkę i z nie dowierzeniem pokręcił głową.
- Upiłaś się - stwierdził. Agnieszka roześmiała się, był taki zabawny. Przemawiał do niej jak do małego krąbnego dziecka, a przecież ona była już dorosła. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do niej znaczenie jego słów. Gwałtownie wstała.
- Jestem trzeźwa - krzyknęła dziewczyna.
- No już dobrze, uspokój się - poprosił ją Michał. Agnieszka usiadła z powrotem na fotelu i sięgnęła po kieliszek w połowie wypełniony winem. Była przekona, że ma mocną głową, ale teraz okazało się, że się myliła. Przecież nie wypiła zbyt dużo, a i tak nie widziała zbyt wyraźnie, obrazy się jej rozmywały albo nachodziły jeden na drugi. Upiła kilka łyków i uspokoiła się.

Ola długo nie mogła się zdecydować, który z tych ślicznych kompletów bielizny wybrać. Chciała żeby ten wieczór był wyjątkowy i doskonały. Trochę się bała, w końcu po raz pierwszym w życiu zamierzała uprawiać seks. Pragnęła żeby to właśnie Paweł był jej pierwszym prawdziwym mężczyzną, choć tak krótko byli parą. Właściwie nie musieli się z tym spieszyć, mogli jeszcze poczekać, skoro i tak marzyli o tej chwili od tak wielu lat. Tylko, że oni już nie chcieli czekać, podjęli decyzję i zamierzali zrobić to właśnie dziś. Musiała kupić odpowiednią bieliznę, choć była pewna, że Pawłowi spodoba się nawet w jakiś starych gaciach.
- Wezmę ten czarny ze stringami - poinformowała w końcu ekspedientkę. Kobieta uśmiechnęła się, pąkując wskazany komplet. Ola szybko zapłaciła za swój zakup.
- Dziękujemy i zapraszamy ponownie - powiedziała kobieta. Dziewczyna szybko opuściła sklep, obawiając się, że jeśli zostanie w nim choć minutę dłużej rozmyśli się i zacznie zakupy od nowa. Nie miała już na to czasu, zbliżała się godzina siedemnasta.

Rafał z ulgą skończył wnosić liczne pakunki do mieszkania.
- Wykupiłaś chyba wszystko co możliwe w tych sklepach - powiedział gdy Sylwia w końcu dotarła do domu.
- Kochanie nie przesadzaj. To wszystko przyda się nam też na później.
- Tak zwłaszcza, ta króciutka koszulka nocna. Nie dam ci w niej zbyt długo odpoczywać - zażartował, a w jego oczach zabłysło pożądanie
- Wiem, dlatego ją kupiłam - oznajmiła dziewczyna, puszczają mu oczko.
- Spakujmy się, jutro, a teraz chodźmy do wanny - zaproponował chłopak.
- Doskonały pomysł - zgodziła się natychmiast dziewczyna, ściągając z siebie pośpiesznie przepocone ubrania. Chłopak poszedł w jej ślady. Pięć minut później bawili się jak dzieci w dużej wannie wypełnionej gorącą wodą i pachnącą pianą.

Karolina za każdym razem starała się przekonać Kasię, że kolejny prysznic jej nie pomoże. Podczas pobytu w jej domu, przyjaciółka myła się już jakieś siedem razy. Teraz wyjątkowo siedziała na tapczanie, usilnie wpatrując się w jakiś punkt na ścianie.
- Kiedy wrócisz do szkoły? – zapytała ją Karolina. Może to nie było najtrafniejsze posunięcie, ale chciała traktować przyjaciółkę tak jak zawsze, nie przypominając jej o tych strasznych przeżyciach. Była na siebie zła, powinna była tamtego dnia wysłuchać Kasi zamiast na nią krzyczeć. Wtedy dziewczyna opowiedziałaby jej o planowanej randce, a ona mogłaby ich śledzić i sprowadzić pomoc. Teraz było już za późno i choć bardzo by chciała cofnąć czas, nie miała takiej możliwości.
- Nigdy - padła zwięzła odpowiedź z ust przyjaciółki. Było to pierwsze słowo wypowiedziano przez nią od dwóch godzin.
- Nie mów tak, chcę żebyś wróciła. Smutno mi kiedy patrzę na puste krzesło obok mnie - szepnęła Karolina.
- Puste jak ja - jęknęła Kasia, wciąż nie odrywając wzroku od ściany. Czuła jak do oczu napływają kolejne łzy, nie miała już siły płakać.
- Idź już ! - wrzasnęła na Karolinę.
- Przecież wiesz, że cię nie zostawię - oznajmiła dziewczyna. Po chwili zapytała: - Jadłaś coś dzisiaj?
W odpowiedzi Kasia tylko wzruszyła ramionami. Naprawdę nie miała ochoty na spożywanie posiłków. Wczoraj zawieziono ją jeszcze do ginekologa, który po dokładnych badaniach potwierdził, że jej ciało nosi ślady gwałtu. Teraz strasznie się bała, że może zajść z tym potworem w ciążę. Nie mogła sobie przypomnieć czy chłopak użył prezerwatywy. Była jednak prawie pewna, że nie zrobił tego, a to zwiększało ryzyko zajścia przez nią w ciążę. Teraz mogła tylko czekać, modląc się by Bóg oszczędził jej takiego cierpienia.

Agnieszka drzemała w fotelu, gdy do pokoju weszła Marlena.
- Co jej zrobiłeś braciszku? - spytała, ruchem głowy wskazując dziewczynę.
- Nic - stwierdził chłopak, wzruszając ramionami.
- Przecież widzę, że spiłeś Agę.
- Ja? - zdziwił się szczerze chłopak.
- Mogłeś ją chociaż zanieść do łóżka.
- Myślisz, że nie próbowałem? - zapytał ją chłopak.
- Nie mam siły myśleć - oznajmiła Marlena.
W tym momencie Agnieszka się przebudziła.
- O cześć - wymamrotała półprzytomnie, usiłując sobie przypomnieć, kiedy Marlena pojawiła się w pokoju. Musiała jakimś cudem przeoczyć ten moment. Siostra Michała usiadła obok niej, nakazując chłopakowi:
- Przygotuj łóżko i wstaw wodę na herbatę.

Paweł przykrył stół białym obrusem, na stole i w rogach pokoju ustawił świeczki. Nakrył go do kolacji dla dwóch osób. Pieczony kurczak powinien być gotowy pięć minut przed przyjściem Oli. Chłopak poszedł wziąć szybki prysznic, miał coraz mniej czasu, żeby dopiąć wszystko na ostatni guzik. W tym samym czasie jego ukochana wycierała i suszyła świeżo umyte włosy, przyglądając się jednocześnie swojemu ciału i sprawdzając jak prezentuje się na niej nowy komplet bielizny. Po dziesięciu minutach używania suszarki mogła opuścić łazienkę. Założyła czarne spodnie i bluzkę, zarzuciła na siebie biały sweterek. Chwyciła klucze, szybko wkładając baleriny. Nie chciała się spóźnić.
Paweł założył bokserki, które niedawno dostał w prezencie od Oli, wciągnął krótkie czarne dżinsy i niebieską koszulkę. Spojrzał na zegarek, najwyższy czas pozapalać świeczki uznał. Kurczak był już prawie gotowy. Gdy zadzwonił dzwonek chłopak właśnie wyciągał go z piekarnika, wsuwając na jego miejsce brytfannę wypełnioną frytkami. Szybko postawił kurczaka na blacie kredensu i pobiegł otworzyć.
- Jak ładnie pachnie - zachwyciła się, dając mu szybkiego buziaka.
- Pięknie wyglądasz - rzekł chłopak, posyłając jej uśmiech.
Dziewczyna zaczęła przekładać kawałki kurczaka z blachy na półmisek.
- Za kilka minut frytki będą gotowe - oznajmił Paweł.
- Naprawdę myślisz, że my to wszystko zjemy? - spytała dziewczyna.
- Nie mogę się już doczekać na danie główne - stwierdził chłopak.
Ola uśmiechnęła się do niego, puszczając oczko, po czym zniknęła z tacą pełną kurczaka. Podobały się jej rozstawione wszędzie świeczki, których wesołe płomienie były jedynym źródłem światła rozpraszającym mrok w pokoju. Dokładnie zasunięte zasłony, nie przepuszczały w ogóle światła, zresztą i tak na dworze powoli zaczynało się ściemniać. Nie śpieszyli się, mieli dużo czasu, delektowali się smacznym posiłkiem i swoim towarzystwem, wymieniając uśmiechy, słowa i spojrzenia przepełnione miłością i czułością.

- Zanieś ją do swojego pokoju - poleciła mu Marlena.
- Już zapomniałem, że masz w sobie coś z żołnierza - powiedział Michał, posłusznie biorąc na ręce śpiącą Agnieszkę. Pożył ją na łóżku i przykrył cienkim kocem, na biurku postawił dla niej herbatę. Wyszedł z pokoju cicho zamykając drzwi. Dziewczyna obudziła się kilka minut później. Trochę bolała ją głowa, powoli usiadła, stawiając stopy na podłodze. Podniosła się, na lekko chwiejnych nogach podeszła do biurka. „Muszę znaleźć jakąś tabletkę” pomyślała, otwierając szufladę biurka. Wyciągnęła z niej torebkę z kolorowymi groszkami, wysypała kilka na swoją dłoń. „Jakie fajne, takie kolorowe” stwierdziła w myśli, przyglądając się białym, czerwonym, niebieskim i różowym tabletkom. Widniały na nich rozmaite wzroki, ale jej zmęczone oczy rozróżniły tylko niektóre kształty, między innymi ptaka, młot i kota. Agnieszka wzięła całą garść tabletek, popijając je herbatą. Dziewczyna westchnęła, z ulgą jej pragnienie zostało tymczasowo ugaszone. Zwykle zażywna dawka ekstazy wynosiła od 75 do 200 mg, zaczyna działać mniej więcej po czterdziestu minutach, a pół godziny później następuje nasilenie działania. Agnieszka przekroczyła tę dawkę, łykając zbyt wiele tabletek na raz, a rozgryzając je i popijając jeszcze bardziej przyśpieszyła ich działanie. Nagle ogarnęło ją uczucie euforii, nie miała ochoty leżeć w łóżku, czuła się doskonale i była taka szczęśliwa. Pobiegła do łazienki, czując rozpierającą ją energię, patrząc w lustro nie dostrzegła, że jej źrenice są rozszerzone. Nagle poczuła jak jej szczęka zaciska się, niezależnie od jej woli, zaczęła zgrzytać zębami. Nie mogła nad tym zapanować, chciała zawołać pomocy, ale z jej gardła nie wydobył się nawet najcichszy jęk. Wydawało się jej, że widzi w lusterku odbicia jakiś złych duchów, wszystkie były czarne, a każdy kolejny był bardziej przerażający od swojego poprzednika. Najmniejszy i największy zaczęły na jej oczach ze sobą walczyć. „To walka życia i śmierci, o moją egzystencję” pomyślała nagle. Odwróciła się chcąc uciec z łazienki, ale nie mogła skoordynować pracy nóg. Nie panowała nad nimi. Nagle czarne duszki znikneły jej pola widzenia, czuła jak całe jej ciało ogarnia niezwykle silne pożądanie. Chciała się kochać tu i teraz, koniecznie w tej chwili. Wydawało się jej, że jeśli natychmiast nie zacznie uprawiać seksu, to żądza, którą była tak przepełniona rozerwie ją na strzępy. Nagle poczuła się dużo gorzej, nie miała pojęcia, że było to związane ze spadkiem ciśnienia i wzrostem temperatury ciała. Po chwili do tych dolegliwości dołączyły jeszcze silne drgawki. Czuła, że powinna wezwać pomoc, ale nim zdążyła wydobyć choć krótki jęk ze swojego gardła, zemdlała z hukiem upadając na podłogę.
- Słyszałaś? - zapytał Marlenę, Michał, gwałtownie zrywając się z fotela.
- To z łazienki - stwierdziła dziewczyna, biegnąc za bratem.
- O Boże! - krzyknął chłopak, klękając przy nieprzytomnej Agnieszce. Marlena, nie tracąc czasu wyciągnęła komórkę i wezwała pogotowie.
- Oddycha - powiedział Michał, a jego siostra wyraźnie słyszała strach w jego głosie.
- Pogotowie już jedzie, będą tu za chwilę - stwierdziła, kładąc mu rękę na ramieniu. W ten sposób pragnęła dodać bratu otuchy.
- Przecież ona naprawdę nie wypiła dużo - szepnął chłopak.
- Musimy się dowiedzieć czemu zemdlała - oznajmiła Marlena.
Jej słowa sprawiły, że niepokój chłopaka, przybrał na sile.
- Zostań z nią - poprosił, szybko podnosząc się z klęczek i biegnąc do swojego pokoju. „Proszę, tylko nie to” słowa te powtarzał jak jakąś litanie, bezgłośnie, w myślach. Od razu zauważył niedomkniętą szufladę, podbiegł do biurka, wyciągając ją jednym szarpnięciem. Z głośnym hukiem spadła na podłogę, ale Michał nawet tego nie zauważył, jego wzrok spoczął na blacie biurka, na rozpakowanej torebce pełniej groszków. „Ona połknęła ich przynajmniej dziesięć” uświadomił sobie przerażony chłopak. Usłyszał sygnał nadjeżdżającej karetki. Szybko wrócił do łazienki, Marlena stała w drzwiach, wpuszczając dwóch ratowników i lekarkę.
- Nieprzytomna dziewczyna leży w łazience - poinformowała ich.
- Ona przedawkowała ekstazę, a wcześniej piła alkohol - uzupełnił jej wyjaśnienia Michał.
- Podwyższona temperatura ciała - oznajmił jeden z ratowników.
- To może być złośliwy zespół neuroleptyczny - oznajmiła lekarka. Słysząc to ratownicy, nie tracąc czasu, ostrożnie umieścili dziewczynę na noszach.
- Zabieramy ją do szpitala na płukanie żołądka. Teraz liczy się każda chwila - oznajmiła lekarka, szybko podążając za członkami swojego zespołu. Dwaj mężczyźni znosili już Agnieszkę, do stojącej pod blokiem karetki.
- Jedziemy za nimi - zarządziła Marlena, niemal wypychając brata z mieszkania. Chłopak po dłuższej chwili otrząsnął się z zamyślenia, wywołanego przez nazwę, którą wymieniła lekarka. Często słyszał o tym zespole, ale nigdy nie był świadkiem przedawkowania, aż do tej chwili i to była jego wina. Mógł nie kupować alkoholu ani ekstazy, wtedy dziewczyna nie zażyłaby ich i nie trafiła do szpitala. Żeby tylko nie była w śpiączce, doskonale wiedział, że mogła ona prowadzić nawet do śmierci. Modlił się przez całą drogę do szpitala, żeby płukanie żołądka pomogło jego ukochanej.
Michał i Marlena siedzieli w poczekalni czekając na jakieś wiadomości o stanie Agi.

- Zostaw to - poprosił Paweł zabierając jej z rąk talerze.
- Trzeba tu posprzątać - wyjaśniła mu. Chłopak doskonale wiedział, że dziewczyna chce jak najdłużej odwlekać chwilę ich zbliżenia. Czuł jej strach i wątpliwości.
- Nie musimy się z tym spieszyć - szepnął jej do ucha, mocno do siebie przytulając.
- Chcę się z tobą kochać - wyznała mu Ola.
Chłopak wziął ją na ręce i zaniósł do sąsiedniego pokoju. Tutaj też były zaciągnięte zasłony, a ciemność rozpraszały tylko płomienie kilku świec. Paweł położył ją delikatnie na łóżku, dziewczyna objęła go mocno za szyję, przyciągnęła do siebie i pocałowała.
- To mi się podoba - wymruczał chłopak. Ola zdjęła z niego koszulkę, a jej dłonie zaczęły delikatnie błądzić po jego nagiej klatce piersiowej. Chłopak wsunął rękę pod jej bluzeczkę, wprawnym ruchem odpinając stanik. Dziewczyna na chwilę zamarła, po chwili rozluźniła napięte mięśnie. Wszystko było dobrze, właśnie tego pragnęła w tej chwili, chciała żeby ich ciała połączy się w jedno. Czuła jak jego usta rozpoczynają wędrówkę od jej ucha, poprzez szyję, aż do niewielkiego dekoltu bluzeczki. Ola podniosła ręce, a on szybko ściągnął z niej bluzeczkę, lewą ręką zaczął masować jej nagą pierś, całował ją po szyi, a ona mruczała zadowolona. Właśnie tak wyobrażała sobie swój pierwszy raz, długa i delikatna gra wstępna wypełniona wzajemnymi pieszczotami, dającymi im poczucie wzajemnej miłości i harmonii. Odsuwająca strach, przed momentem ostatecznego połączenia.

Agnieszka chciała unieść powieki, ale nie miała siły. Były bardzo ciężkie. Słyszała kroki biegających dokoła ludzi, nie wiedziała gdzie się tak właściwie znajduje. Nagle ktoś wepchnął jej do gardła rurkę, niemal natychmiast poczuła odruch wymiotny. Czyjeś ręce przytrzymały ją. Urządzenie dławiło ją, jednocześnie utrudniając oddychanie. Czuła się tak strasznie zmęczona, choć ciągle leżała, kręciło jej się w głowie i męczyły ją coraz silniejsze mdłości. Rurka w gardle dławiła ją coraz mocniej, wywołując w niej nieodparte wrażenie, ze za kilka sekund się udusi. Nie była w stanie się skoncentrować na tyle aby unieść powieki i zobaczyć co się dzieje dookoła niej. Wciąż słyszała kroki, ale nie potrafiła policzyć ile osób kręciło się w pobliżu. Nie miała pojęcia, że za pomocą tej właśnie rurki, lekarz ratuje jej życie, uwalniając młody organizm od zbyt dużej dawki narkotyku, przeprowadzając konieczne w takiej sytuacji płukanie żołądka. Zmęczona zasnęła, był to jeden z efektów zażycia ekstazy. Lekarze obawiali się, że dziewczyna zareaguje nadmiernym pobudzenie i irytacją, co zdarzało się bardzo często kilka czy kilkanaście godzin po zażyciu tabletek. Na szczęście organizm tej pacjentki wybrał łagodniejszą opcje. Sen nie mógł jej już zaszkodzić, był najlepszym lekarstwem.
- Temperatura ciała w normie - oznajmiła jedna z pielęgniarek.
- Ciśnienie wzrosło - poinformowała inna.
- Puls w normie - odezwała się znowu pierwsza z kobiet.
- Uratowaliśmy ją - szepnęła pani doktor, do swoich pomocnic, po czym zadowolona opuściła salę. Po raz kolejny mogła przekazać jakimś bliskim dobrą nowinę, znów wygrała walkę o czyjeś życie. Udało się jej uratować młodą dziewczynę, która miała jeszcze przed sobą wiele wspaniałych lat. Tylko dzięki chwilom takim jak ta, udawało się, jej jakoś znieś myśl o pacjentach, którym nie była już w stanie pomóc. Nie była cudotwórczynią i nie mogła uratować wszystkich, choć bardzo by tego chciała.
- Pani doktor, co z Agnieszką? - zapytała kobietę Marlena. Michał stał obok siostry, niecierpliwe czekając na odpowiedź lekarki.
- Zrobiliśmy jej płukanie żołądka. Przesz jakiś czas może być jeszcze senna, ale jej życiu nie zagraża już żadne niebezpieczeństwo. Chciałabym porozmawiać z jej rodzicami, czy wiecie jak mogłabym się z nimi skontaktować? Wydaje mi się, że powinniście ich powiadomić, wasi opiekunowie na pewno się o was martwią.
- Tak, ma pani rację. Zraz do nich zadzwonię i poproszę, żeby jak najszybciej przyjechali do szpitala - oznajmił Michał, spojrzeniem nakazując Marlenie milczenie.
- Przyślij waszych rodziców do mojego gabinetu jak tylko się pojawią - poprosiła kobieta, po czym szybkim krokiem oddaliła się.

- Wyjaśnij mi teraz dlaczego nie powiedziałeś jej, że nie jesteśmy rodzeństwem Agi - poprosiła go Marlena.
- Nie zadawaj głupich pytań. Przecież wiesz, że informacji o stanie pacjenta lekarze udzielają tylko rodzinie - poinformował ją Michał, podniesionym głosem.
- Spokojnie braciszku, nie unoś się tak, lepiej zadzwoń po jej rodziców.
W odpowiedzi Michał kiwnął tylko głową, po czym poszedł poszukać najbliższego telefonu, przeklinając się w duch za to, że nie pomyślał o tym wcześniej.

Dwadzieścia minut później państwo Borczyńscy byli już w szpitalu.
- Gdzie moja córka? - spytała szybko pani Renata, jej głos załamywał się od wstrzymywanego płaczu. Mąż obejmował ją, starając się dodać kobiecie otuchy i siły.
- Powiedz nam, co się właściwie stało - poprosił go.
- Oczywiście. Wszystko opowiem po drodze do gabinetu - oznajmił chłopak, prowadząc rodziców Agnieszki. Dopiero po chwili, po kilku głębokich wdechach i wydechach, uspokoił się na tyle, żeby zacząć mówić:
- Aga to wspaniała dziewczyna, ale ostatnio nieco zagubiona - rzekł spoglądając wymownie na pana Mariusza.
- Tak, wiem - rzucił szybko mężczyzna.
- Mów dalej - porosiła pani Renata.
- Przez cały ten czas państwa córka, była u mnie. Wolałem się sam nią zaopiekować, niż pozwolić żeby nocowała na jakimś dworcu, bo ona w ogóle nie chciała wracać do domu. Miałem nadzieję, że uda mi się ją przekonać do powrotu i szczerej rozmowy z panem.
- Mogłeś chociaż do nas zadzwonić - wtrąciła kobieta, przerywając mu. Michał zatrzymał się na chwilę, spojrzał jej prosto w oczy:
- Ma pani rację. Przepraszam, po porostu o tym nie pomyślałem.
- Zdarza się chłopcze - stwierdził ojciec Agnieszki, spojrzeniem nakazując Renacie milczenie.
- Dzisiaj po szkole kupiliśmy wino, nie miałem pojęcia, że moja dziewczyna ma taką słabą głowę - kontynuował swą opowieść Michał.
- Chcesz powiedzieć, że moja córka leży w szpitalu, bo się upiła? - oburzyła się kobieta.
- Kochanie, pozwól mu skończyć - poprosił ją Mariusz, przytulając ją odrobinkę mocniej.
- Nie proszę pani, ale to też miało duże znaczenie. Agnieszka łyknęła bardzo dużą dawkę ekstazy, podejrzewam, że nie była świadoma co robi. Najprawdopodobniej chciała tylko wziąć jakieś proszki na ból głowy. Moja siostra wezwała pogotowie. Przewieziono ją do szpitala i zrobiono płukanie żołądka. Jej życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo, ale dokładniej wyjaśni to państwu lekarka - oświadczył Michał, wskazując drzwi do gabinetu kobiety.

- Kocham cię - szepnął Paweł jednocześnie zsuwając jej spodnie. Jego dłonie wciąż delikatnie pieściły kształtne piersi, a usta całowały każdy odkrywany fragment jej nóg. Kilka minut później Ola leżała na łóżku w samych stringach.
- Jesteś taka piękna - wymruczał Paweł, patrząc prosto w oczy ukochanej. Dziewczyna od dłuższej chwili usiłował rozpiąć jego pasek. Chłopak odsunął jej dłonie.
- Poczekaj ja to zrobię - rzekł, szybko wstając i zdejmując spodnie.
- Wracaj do mnie - poprosiła dziewczyna, przyciągając go do siebie. Ich usta ponownie złączyły się w namiętnym pocałunku, języki wykonywany dziki i pośpieszny taniec, nie mogąc się sobą nasycić. Wargi Pawła rozpoczęły kolejną wędrówkę po ciele ukochanej, muskały szyję, piersi, brzuch, aż wreszcie zatrzymały się na wewnętrznej stronie prawego uda. Chłopak pocałował najpierw jedno, a potem drugie, Ola cicho westchnęła z rozkoszy. Zarzucił sobie jej lewą nogę na ramię, umożliwiając tym samym wślizgniecie się swojemu językowi do jej wnętrza. Oddech dziewczyny stawał się coraz szybszy, narastało w niej podniecenie.
- Och, Paweł - szeptała, pomiędzy westchnieniami rozkoszy. Miała wrażenie, że za chwilę eksploduje, nie chciała już dłużej czekać na tę najważniejszą chwilę. On jednak nie chciał się spieszyć, pragnął żeby zapamiętała tę chwile na zawsze, jako jedno z najpiękniejszych wspomnień. Ukochana oddawała mu właśnie swój najcenniejszy skarb i nie mógł pozwolić, aby kiedykolwiek żałowała tej decyzji. Zastąpił język jednym ze swoich palców, delikatnie pieszcząc w ten sposób dziewczynę.
- Kocham cię - szepnął po raz kolejny.
- Ja ciebie też - odpowiedziała dziewczyna, pomiędzy urywanymi i przyśpieszonymi oddechami.
Nagle chłopak poczuł jej ręce na swoich biodrach. Dziewczyna przyciągnęła go do siebie, tak, że w efekcie wylądował na niej. Ola uśmiechnęła się do niego, po czym stwierdziła:
- Teraz jesteś mój.
Kilka sekund później Paweł leżał już pod nią, a ona pieściła go sowim dłońmi i ustami. Gdy jej wargi krążyły w okolicy jego pulsującej męskości, na chwilę wstrzymał oddech. Dziewczyna zębami zsunęła z niego bokserki, a on zaciskał dłonie w pięści, by się powstrzymać od natychmiastowego wejścia w nią. Ola delikatnie głaskała swoim dłońmi jego nabrzmiałego penisa. Schyliła się i zaczęła składać na nim nieśmiałe pocałunki. Pozwolił jej się bawić w ten sposób przez kilka krótkich chwil, dłużej już nie mógł nad sobą panować. Szybko przyciągnął ją do siebie, nakrył jej ciało swoim. Dziewczyna rozchyliła swoje nogi, a on wchodził w nią bardzo delikatnie. Ola krzyknęła pod wpływem bólu, ale nie pozwoliła mu się wycofać, zaciskając nogi. Początkowo jej niezdarne ruchy biodrami, utrudniały mu doprowadzenie do orgazmu. Na szczęcie już po kilku chwilach dziewczyna złapała odpowiedni rytm. Ich ciała stały się jednością, dziewczyna zamknęła oczy, czując jak całej jej ciało ogrania niezwykle przyjemne uczucie. Niecałą minutę później wygięła się w łuk, przeżywając pierwszy orgazm w swoim życiu. Paweł doszedł chwilę po niej, wysunął się z jej wnętrza, przytulił się. Nakrył ich nagie ciała cienką kołdrą. Ola wtuliła się w niego i zasnęła wyczerpana, a on jeszcze prze dłuższy czas patrzył na nią, nie mogąc uwierzyć w to co przed chwilą wspólnie przeżyli.
Ola obudziła się pierwsza, jej ukochany wciąż spał. Nie ruszała się by go nie obudzić. Nie żałowała tego co się wydarzyło, kilka godzin wcześniej, wręcz przeciwnie bardzo się cieszyła, że nie robiła tego nigdy wcześniej. Naprawdę było warto zachować dziewictwo, aż do tej chwili. Najlepiej wspomina się swój pierwszy raz z osobą którą się kocha. Miłość dodaje tej chwili niezwykłego znaczenia, wzmagając emocje i doznania zmysłowych przyjemności. To dużo lepszy doradca niż alkohol, skłaniający do szybkiego numerku z dopiero co poznanym mężczyzną gdzieś za budynkiem dyskoteki.

Michał siedział na krześle po jednej ze stron szpitalnego łóżka, naprzeciwko rodziców Agnieszki. Dziewczyna spała, a cała ich trójka niecierpliwie oczekiwała na moment jej przebudzenia.
- To wszystko moja wina - powiedział nagle pan Mariusz, patrząc w sufit. Nie wiadomo było czy mężczyzna zwraca się do któregoś z nich czy mówi sam do siebie.
- Nie mów tak - poprosiła go żona.
- Aga! - krzyknął nagle Michał. Dziewczyna spojrzała na niego i uśmiechnęła się do niego z trudem. Mrugała niepewnie oczami, jakby sprawdzając czy da radę utrzymać ciężkie powieki.
- Córeczko - szepnął ojciec.
Powoli obróciła swoją głowę i spojrzała w stronę z której usłyszała głos.
- Co tutaj robicie? Gdzie ja jestem? Co się stało? - powoli szeptała, kolejne pytania.
- Twój tata wszystko ci opowie - rzekł Michał.
Pani Renata spojrzała na niego zdumiona, przecież chłopak doskonale wiedział, jak napięte i niepewne są ich relacje. Przeniosła wzrok na swojego męża, a on z łatwością odczytał z jej oczu nieme pytanie.
- Poradzimy sobie - oznajmił, dyskretnym ruchem nakazując jej podążenie za Michałem.
Mama pocałowała Agnieszkę w policzek, szepcząc:
- Niedługo wrócę - po czym opuściła szpitalną salę.
Dziewczyna przez chwilę patrzyła bez słowa, na mężczyznę siedzącego przy jej łóżku.
- Tato - szepnęła cicho, a on ocknął się z zamyślenia. Nie wiedział od czego zacząć, jak wytłumaczyć jej to wszystko co się stało. Postanowił najpierw odpowiedzieć na jej wcześniejsza pytania. Bał się, że za chwilę dziewczyna zamknie się z powrotem w swoim szczelnym kokonie i nie będzie chciała już z nim rozmawiać, więc szybko zaczął mówić:
- Jesteś w szpitalu. Łyknęłaś zbyt dużą dawkę ekstazy, uratowało cię tylko szybkie płukanie żołądka - głos mężczyzny załamał się przy tych słowach. Borczyński wziął głęboki oddech i kontynuował swą opowieść: - Zadzwonił do nas twój chłopak, akurat byłem w domu. Pojechałem po mamę i przyjechaliśmy do szpitala. Nigdy nie wybaczyłbym sobie gdyby coś ci się stało. Córeczko proszę powiedz, czy połknęłaś tę ekstazę chcąc się zabić? - zapytał nagle.
Zaskoczona Agnieszka zmarszczyła brwi, zastanawiając się o co mu chodzi. Przecież nie brała żadnej ekstazy. Przypomniały się jej kolorowe proszki wyciągnięte z szuflady Michała. „Ach, więc to była ekstaza” uświadomiła sobie.
- Nie, nie chciałam. Ja myślałam, że to pomoże mi na ból głowy - wyjaśniła szeptem. Bała się, że próba głośniejszego odezwania się pozbawi ją wszystkich sił.
- Kochanie, chcemy żebyś wróciła do domu i już z niego nie odchodziła - powiedział mężczyzna, ton jego głosu zmienił się. Teraz słychać było w nim nutkę desperacji i czegoś co przywodziło na myśl żal. Po krótkiej pauzie, ojciec mówił dalej: - Najważniejsze jest dla nas twoje dobro. Postanowiliśmy z twoją mamą, że wyprowadzę się jeśli tego chcesz - udało mu się w końcu wyrzucić z siebie te słowa. Słysząc to Agnieszka gwałtownie usiadła, zapominając o swoim osłabieniu i odkrywając przy okazji, że rurka z jej gardła została już usunięta.
- Uciekasz - nie było to ani pytanie ani stwierdzenie faktu.
- Uwierz mi , niczego nie pragnę tak jak móc zostać z tobą i twoją mamą - wyznał Borczyński.
- Nieprawda! - krzyknęła dziewczyna. Po chwili już szeptem dodając: - Gdyby tak było nie odchodziłbyś od nas znowu - stwierdziła.
- Właśnie o tym chciałem z tobą porozmawiać - oznajmił mężczyzna.
- Dlaczego nas porzuciłeś? - zapytała go.
- Kochanie popełniłem błąd, który bardzo bym chciał teraz naprawić. Nawiązałem romans z kobietą młodszą od twojej mamy, jedną z moich pracownic. Czułem się przy niej znowu jak młody chłopiec, podczas gdy w domu wciąż musiałem zachowywać się jak dojrzały i odpowiedzialny mężczyzna. Początkowo ukrywałem ten mój związek przed twoją mamą, ze względu na twoje dobro. Nie chciałem żebyś była świadkiem naszych kłótni. Coraz częściej nie wracałem na noc do domu, by uniknąć awantur. Twoja mama zaczęła się domyślać prawdy, na dodatek dokładnie w tym samym czasie moja kochanka zażądała żebym odszedł od was. Długo się wahałem przed podjęciem decyzji, nie był to dla mnie łatwy wybór. Byłaś moim jedynym dzieckiem i bardzo cię kochałem, ale pomimo licznych prób nie potrafiliśmy się ponownie z mamą porozumieć - tata umilkł na chwilę, a ona nie poganiała go, po cichu rozważając to, co zdążył jej już wyjaśniać. Jej przypuszczenia okazały się słuszne, ojciec odszedł od nich przez jakąś kobietę. Nie miała pojęcia czy będzie potrafiła mu kiedykolwiek wybaczyć, ale zdała sobie sprawę, że nie chce by po raz kolejny zostawił ją i mamę. Cierpliwie czekała, aż zacznie mówić dalej. W końcu Borczyński podjął swoją opowieść.
- Wyprowadziłem się po kolejnej kłótni z twoją mamą. Zamieszkałem z tą młodą kobietą, wzajemna fascynacja minęła bardzo szybko, ją zaczęły bardziej interesować pieniądze, które zarabiałem, a ja uświadomiłem sobie, że wciąż kocham twoją mamę. Wynająłem sobie mieszkanie w sąsiednim mieście, zbierając w sobie odwagę by przyjść i was przeprosić. Wiem, że powinienem był to zrobić wiele lat wcześniej, ale za bardzo się bałem odrzucenia. W tym czasie twoja mama wspinała się po kolejnych szczeblach kariery, zarabiając coraz więcej pieniędzy. Nie mogłem już liczyć, że przyjmie mnie z powrotem nie tylko ze względu na moją miłość, ale także poprzez ciężką sytuację finansową. To coraz bardziej osłabiało moją odwagę - Borczyński mówił coraz szybciej, zupełnie jakby się bał, że zapomni co tak właściwie chciał powiedzieć.
- To dlaczego wróciłeś? - zapytała go córka.
- Bardzo za wami tęskniłem. Chciałem znów przytulić ciebie i mamę. Nie potrafiłem już znieść braku kontaktu z wami. Pragnąłem porozmawiać z tobą i wszystko wyjaśnić. Miałem nadzieję, że mi wybaczycie i dacie jeszcze jedną szansę. Oczywiście liczyłem się z tym, że nie zechcecie przyjąć mnie spowrotem, ale nie mogłem już dłużej odkładać tej rozmowy na później. Ta rozłąka kompletnie mnie dołowała, nie mogłem jej dłużej znieść - wyjaśnił jej.
Przez chwilę oboje milczeli, pan Mariusz uważnie wpatrywał się w swoje jedyne dziecko.
- Tato, nie chcę żebyś odchodził - wyznała cicho Agnieszka.
Borczyński zerwał się z krzesła, szybko podchodząc do swojej córeczki, przytulić ją. Mogłaby niemal przysiąc, że na swoim policzku czuła jego łzy. Właśnie w tym momencie do pokoju wbiegła pani Borczyńska. Kobieta nie mogła już wytrzymać czekania za drzwiami. Zatrzymała się w progu i wzruszona patrzyła na tę przytuloną parkę. „Teraz znów będziemy rodziną” pomyślała kobieta.

Godzinę później rodzice zostawili Agnieszkę i Michała samych.
- Jutro zabierzmy cię do domu - obiecał jej ojciec.
- Przyjdziemy jeszcze dziś wieczorem - dodała mama.
Dziewczyna kiwnęła głową na znak zgody, zaczekała aż zamkną się za nimi drzwi. Dopiero gdy upewniła się, że nie mogą już nic usłyszeć, zwróciła się do chłopaka:
- Skąd się wzięły dropsy w twojej szufladzie?
- Kupiłem - rzucił krótko w odpowiedzi.
- Przecież to jest niebezpieczne - stwierdziła dziewczyna.
- Nie, jeśli się nie bierze zbyt dużej ilości tabletek. Potrafię zachować umiar - oznajmił Michał. Nie miał ochoty na rozmowę o narkotykach, w tej chwili najważniejsze było jej zdrowie i samopoczucie. Nic innego nie miało dla niego znaczenia. Nie podobało mu się jej milczenie i wymowne spojrzenie. Nie mógł znieść tej ciszy w szpitalnej sali.
- Dzwoniłem do Oli, ale nie odbiera - poinformował ją.
- Pewnie jest z Pawłem i nie wzięła komórki - uznała Aga.
- Powinnaś spróbować się zdrzemnąć. Ja już pójdę - oznajmił Michał, wstając. Szybko pocałował ją i wyszedł z sali.

W końcu Paweł też się obudził.
- Wstałeś wreszcie śpiochu - przywitała go Ola, natychmiast kradnąc dla siebie całusa. Chłopak uśmiechnął się do niej, a jego dłoń powędrowała na nagi, jędrny pośladek.
- Na co masz teraz ochotę? - zapytał ją.
- Na kanapkę z masłem orzechowym - stwierdziła dziewczyna, śmiejąc się i wkładając jego koszulkę. Paweł spojrzał na zegarek i jęknął:
- Już jest ta godzina.
Ola skończyła właśnie zbierać części swojego stroju i zmierzała do łazienki.
- No to nici ze wspólnego prysznica - oznajmiła przed zniknięciem w łazience.
Chłopak wstał, wciągnął bokserki i pośpiesznie poprawił pościel. Niedługo powinni wrócić jego rodzice. Pół godziny później Ola wyszła wreszcie z łazienki, wykąpana i ubrana, z lekko wilgotnymi włosami.
- A mi i tak najbardziej podobasz się naga- wyznał jej, całując w kark. Podczas gdy chłopak brał szybki prysznic, ona zmywała naczynia. Nie czekali długo na powrót jego rodziców.
- Idę odprowadzić Olę - stwierdził Paweł, gdy tylko przekroczyli próg domu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Agne dnia Czw 11:37, 18 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.agneebook.fora.pl Strona Główna -> Książki własne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin